będziesz miał tylko pocałunki i uśmiechy. Jakiekolwiek świetne jest twe imię i urodzenie, którem cię Bóg obdarzył, ty masz coś piękniejszego nad to wszystko — twoje serce. Znieważyłam cię złą myślą, na kolanach proszę cię o przebaczenie.
Ciemno już. Odkładam pióro i przymykam oczy, aby w marzeniach widzieć słodką twarz twoją. Przychodź, matko ukochana, przychodź!....”
Były to ostatnie słowa pamiętnika Aurory. Kartki te to jej najlepsza przyjaciółka, kochała je. Zamykając je w szkatułce, szepnęła:
— Do jutra!
Ciemno już było zupełnie. Drzwi pokoiku otworzyły się cichutko i we świetle lampki, palącej się w przyległym pokoju, ukazała się młoda twarzyczka, Janka Berichon.
Janek był synem małego pazia, którego poznaliśmy na początku tej historyi, gdy odnosił list Neversa do kawalera Dagardera. Paź umarł młodo jako żołnierz, a jego starej matce pozostał tylko ten wnuczek.
— Panienko — rzekł Janek, — babcia pyta, czy trzeba nakryć do stołu tutaj czy w jadalni?
— Która to już godzina? — zapytała Aurora, wyrwana nagle z marzeń.
— Pora kolacyi, panienko — odrzekł Janek.
— Jak on się spóźnia! — pomyślała Aurora.
Potem rzekła głośno:
— Nakryj tutaj.
Dobrze panienko.
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/339
Ta strona została przepisana.