Strona:PL Feval - Garbus.djvu/35

Ta strona została przepisana.

— To też mieli racyę ci, co nas tutaj zebrali razem — mówili dalej Kokardas z większą jeszcze uroczystością. — Mówiliście o armii, jabym wolał armię. Wierzcie mi, jest tylko jeden człowiek na świecie zdolny dotrzymać Filipowi de Nevers ze szpadą w ręku.
— A ten człowiek? — zapytało sześć naraz głosów.
— To mały Paryżanin — zakończył Kokardas.
— Ach! Ten — zawołał Paspoal z wybuchem uwielbienia — to dyabeł wcielony!
— Mały Paryżanin? — dopytywano się dokoła. — Jakże się zowie ten wasz mały Paryżanin?
— Imię jego dobrze wam wszystkim jest znane, najdrożsi towarzysze: on się nazywa rycerz Lagarder!
Widocznie wszyscy ci fechtmistrze znali dobrze to imię, gdyż w jednej chwili zapanowała uroczysta cisza.
— Nigdym go jeszcze nie spotkał — odezwał się pierwszy Saldani.
— Tem lepiej dla ciebie, kochanku — rzekł Gaskouczyk. — On nie lubi ludzi twego pokroju.
— Czy to ten, którego nazywają pięknym Lagarderem? — dopytywał się Pinto.
— Ach to ten sam — mówił Faenza, zniżając trwożliwie głos, — co zabił trzech flamandzkich profesorów pod murami Senlisu?