Strona:PL Feval - Garbus.djvu/356

Ta strona została przepisana.

jak dobry ojciec, ale dla mnie nawet tłumisz pragnienia swego serca.
Słowa te szły prosto z duszy, Aurora tak rzeczywiście myślała, ale, że jak wiadomo dyplomacya wrodzona jest córom Ewy, więc też przedewszystkiem był to wybieg kochającej dziewicy, aby się czegoś dowiedzieć. Nie udał się jednak wcale.
Otrzymała tylko zimną odpowiedź:
Drogie dziecko, mylisz się w zupełności.
Wzrok mistrza Ludwika gubił się w dali.
— Czas uchodzi — szeptał.
Potem nagle, jakby nie mógł dłużej panować nad sobą, dodał:
— Gdy mnie będziesz już wcale widywała, Auroro, czy nie zapomnisz o mnie?
Świeża twarzyczka dziewczęcia pobladła. Gdyby mistrz Ludwik podniósł teraz oczy, ujrzałby całą jej duszę w głębokiem spojrzeniu, które mu rzuciła.
— Więc znowu mnie opuścisz — wyszeptała.
— Nie — odparł Henryk niepewnym głosem, — nie wiem... może...
— Proszę cię, błagam! — mówiła — Miej litość nademną, Henryku! Jeżeli odjeżdżasz, weź mnie z sobą.
A gdy nic nic odpowiadał, ciągnęła dalej ze łzami w oczach.
— Gniewasz się na mnie może dlatego, że byłam zbyt wymagająca, niesprawiedliwa. Och, Henryku drogi, to przecie nie ja mówiłam ci o swoich łzach. Nie zrobię tego więcej,