Strona:PL Feval - Garbus.djvu/363

Ta strona została przepisana.

czarodziejski pałac i różne dziwy, jak w bajkach. Mam ochotę przyjrzeć się temu.
— Ale nie bądź za długo wnusiu, — napominała babka.
Była słaba dla wnuka, pomimo swej potężnej postaci.
Janek wybiegł Franciszka podeszła do drzwi i zajrzała do pokoju Aurory.
— Patrzajcie — mruknęła — już wyszedł Biedny aniołek znowu sam pozostał!
Przyszła jej poczciwa myśl iść do swej panienki i dotrzymywać jej towarzystwa, ale w tej chwili Janek wbiegł do kuchni.
— Babciu! — zawołał. — Iluminacya! Żołnierze na koniach, panie całe w dyamentach, w jedwabiach i złocie! Chodź zobaczyć, babciu!
Poczciwa kobieta wzruszyła ramionami.
— Co mnie to obchodzi — odrzekła.
— Ach, babciu, tylko na koniec ulicy, pani Balat opowiada historyę i zna nazwiska wszystkich, wszystkich tych pań i panów, co przyjeżdżają. To takie ciekawe! Chodź zobaczyć, tylko na minutę!
— A kto pilnować będzie domu? — zapytała staruszka, napół przekonana.
— Odejdziemy tylko na dziesięć kroków, będziemy uważali na drzwi. Chodź, babciu, chodź!...
Wziął ją pod rękę i wyprowadził.
Drzwi zostawił otwarte.
Odeszli na dziesięć kroków, ale panie: Balat, Guinchard, Durand, Monu i inne były