umierać z radości na widok odnalezionej matki.
— Mnie się też tak zdaje — odparła Aurora.
— A więc, ja pozostałam, obojętna, zbyt obojętna! Mów, jeżeli chodzi o Gonzagę i nie bój się niczego, mów jeżeli by nawet chodziło o księżnę Nevers.
— Chodzi tylko o Gonzagę — odrzekła Aurora. — To nazwisko Gonzaga miesza się w moich dziecinnych wspomnieniach ze wszystkiemu nieszczęściami mego dzieciństwa, niepokojami lat późniejszych. Gdy po raz pierwszy Henryk narażał życie, aby mnie ocalić, słyszałam to imię. Potem, gdy napadnięto na nas w oberży pod Pampeluną, znowu obiło się ono o moje uszy. Po raz trzeci zaś, to tej nocy, gdy użyłaś czaru, pamiętasz, aby uśpić mych stróżów, Cyganów. W Madrycie znowu Gonzaga; w zamku Kajlusów także Gonzaga!
Flora słuchała w milczeniu i poważnie się zadumała.
— Czy don Ludwik, twój piękny Cincelador. nigdy ci nie mówił, że jesteś córką, wielkiej damy? — zapytała nagle.
— Nigdy — odrzekła Aurora — a jednak ja w to wierzę.
— Boże drogi! — zawołała dona Kruz. — Ty wiesz, Auroro, że ja nie lubię długo się zastanawiać. W głowie mam wiele myśli, ale one są pomieszane i wcale nie chcą z niej wyjść. A co do wielkiej damy, to ty znacznie więcej na nią pasujesz, niż ja, takie mam przekonanie.
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/372
Ta strona została przepisana.