Strona:PL Feval - Garbus.djvu/377

Ta strona została przepisana.

wzajemną miłość. Widzisz wiec, że Lagarder jest czarodziejem.
— Nie zwodzisz mnie?
Dona Kruz położyła rękę na sercu.
— Gdyby potrzeba było tylko wszystkiej krwi mojej — rzekła dobitnie z podniesionem czołem, — bylibyście szczęśliwi!
Aurora zarzuciła jej ręce na szyję.
— Ale ja chcę mieć dowód! — zawołała Flora. — Nie odmawiaj mi tego, najdroższa. Wyraź jakie pragnienie, proszę cię!
— Ja niczego nie pragnę!
— Jakto! Nie masz ani jednego życzenia?
— Ani jednego!
Dona Kruz objęła ją ramieniem i siłą pociągnęła do okna. Palais-Royal stał wspaniały i okazały. Pod arkadami płynął potok kobiet wystrojonych i pięknych.
— Czy nie masz ochoty iść na bal regenta? — zapytała nagle dona Kruz.
— Ja! — zawołała Aurora z piersią szybko falującą pod sukienką.
— Nie kłam!
— Dlaczegobym kłamała?
— Dobrze! Kto milczy, przystaje. Ty chcesz iść na bal regenta.
I Flora klaszcząc w ręce zawołała:
— Jedno!
— Ale — odparła Aurora, ulegając ze śmiechem fantazyi swej przyjaciółki, — ja nie mam ani klejnotów, ani stroju, nic!
— Drugie! — zawołała dona Kruz, powtórnie klaszcząc w dłonie. — Chcesz klejno-