Człowiek ten zapytał pazia;
— Już?
A odebrawszy twierdzącą odpowiedź, dodał:
— Gdzie zostawiłeś naszych ludzi?
— Tuż, koło ulicy Pierre-Lescot.
— Kareta jest także?
— Są dwie karety.
— Dlaczego dwie? — zapytał zdziwiony nieznajomy.
Kaptur płaszcza zasłaniający jego twarz odsunął się trochę, ukazując siną twarz p.
Pejrola.
Paź tymczasem odpowiedzią:
— Nie wiem, ale są dwie.
— Jakieś nieporozumienie zapewne — pomyślał Pejrol.
Miał ochotę rzucić jeszcze wzrokiem na, drzwi domu Lagardera, ale po namyśle zaniechał tego.
— Gdyby mnie tylko zobaczył! — wyszeptał, — wszystkoby przepadło. Powrócisz do pałacu, — rzekł głośno do pazia — biegnij prędko, rozumiesz?
— Rozumiem.
— W pałacu zobaczysz tych dwóch żołnierzy, którzy cały dzień siedzieli w kuchni.
— Kokardas i Paspoal.
’— Tak, właśnie. Powiesz im: “Robota wasza gotowa, macie się już tam udać!” czy wymówiono przy tobie nazwisko właściciela tego domu?
— Tak, pan Lagarder.
— Strzeż się wspomnieć o tem nazwisku.