— Przygotuj chustkę, ja mam swoją. Ty zajmij się małym, ja biorę na siebie tę starą.
W ważnych chwilach Paspoal w odwadze i sprycie przechodził nawet Kokardasa.
Normandczyk postąpił ku drzwiom kuchni. Nieustraszona Franciszka zastąpiła mu drogę, podczas gdy Janek starał się wymknąć na ulicę, aby wezwać pomocy. Kokardas schwycił go za ucho i powiedział groźnie:
— Jeżeli będziesz krzyczał, zaduszę cię kurczaku!
Przestraszony chłopak nie pisnął nawet. Kokardas zawiązał mu chustką usta.
Tymczasem Paspoal po krótkiej walce, z której wyszedł podrapany i z siniakami, mocno związał starą Franciszkę. Wziął ją na ręce i zaniósł do kuchni, gdzie Kokardas umieścił też Janka. Związali ich razem i, przywiązawszy jeszcze do szafy, zamknęli drzwi na klucz.
Teraz mistrz Kokardas i braciszek Paspoal tyli absolutnymi panami sytuacyi.
Na zewnątrz, na ulicy Chantre, sklepy były już pozamykane. Wszystkie przekupki, pani Guichard, Durand, Balat, Morin i inne zgromadziły się koło bramy Palais-Royal. Nigdy nie widziano równie pysznych strojów, wspania-