Strona:PL Feval - Garbus.djvu/393

Ta strona została przepisana.

— “W tym domu jest młoda dziewczyna”..
— Tyś nie chciał, abym się upewnił, że ona jest tu rzeczywiście! — przerwał Paspoal.
— To niepotrzebne, posłuchaj!
Z sąsiedniego pokoju doleciał wesoły wybuch śmiechu. Braciszek Paspoal przyłożył rękę do serca.
— “Weźmiecie młodą dziewczynę — mówił dalej Kokardas, recytując swoją lekcyę — a właściwie poprosicie ją grzecznie, aby wsiadła do karety, której każecie pojechać do pawilonu”....
— “I nie użyjecie przemocy — dorzucił Paspoal — chyba, że będzie tego konieczna potrzeba”.
— To właśnie! I uważam, że pięćdziesiąt pistolów jest dobrą zapłatą za taką robotę!
— Ten Gonzaga jest szczęśliwy, — rzekł miękko Paspoal.
Kokardas dotknął ręką swej szpady. Paspoal ujął go za rękę.
— Szlachetny przyjacielu — westchnął — zabij mnie zaraz, to jedyny sposób, żeby ugasić ogień, który mnie spala. Oto moja pierś, uderzaj.
Gaskończyk patrzył na niego przez chwilę z głębokiem współczuciem.
W sąsiednim pokoju hałas był coraz głośniejszy.
Nagle Korkadas i Pospoal drgnęli, bo tuż za nimi odezwał się jakiś skrzeczący głosik.
— Czas już!
Odwrócili się szybko, Garbus w pałacu