Strona:PL Feval - Garbus.djvu/398

Ta strona została przepisana.

Paspoal stracił ochotę do żartów i wyszeptał:
— Jest tam młoda dziewczyna. — rzkł.
Garbus wziął ze schodów dwie latarnie, jakie noszą nocą na ulicach zapalone.
— Weźcie to, — rzekł.
— Cóż znowu — powiedział z gniewem Kokardas, — czy myślisz, że dościgniemy karetę?
— Jest już daleko, jeżeli ciągle jedzie! — dodał Paspola.
— Weźcie to!
Garbus był uparty. Kokardas i Pospoal wzięli po latarni.
Potem wskazał palcem na pokój, z którego wyszła dona Kruz.
— Jest tam młoda dziewcyna. — rzekł.
— Jeszcze! — zawołali równocześnie dwaj przyjaciele.
A Paspoal dodał:
— Dwie karety!
— Ta dziewczyna kończy się ubierać — mówił dalej garbus. — Wyjdzie przez te samo drzwi co i tamta....
Kokardas wskazał zapalone latarnie.
— Zobaczy nas.. — kończył.
— Zobaczy was.
— A my, co zrobimy?
— Zaraz wam powiem. Zaczepcie młodą dziewczynę otwarcie i z szacunkiem. Powiedzcie jej: “Jesteśmy tu, aby zaprowadzić panią na bal regenta”.
— Nie było ani słowa o tem w rozporządzeniu księcia Gonzagi — zauważył Paspoal.