Strona:PL Feval - Garbus.djvu/429

Ta strona została przepisana.

Chaverny — mają jak najgorsze przeznaczenie....
Czarny człowiek dotnął palcem jego ramienia i rzekł łagodnie:
— Pamiętajcie panie markizie, że przesłowia kłamią niejednokrotnie i że są uczty bez jutra.
Chaverny zbladł. Garbus odsunął go ręką i zbliżył się do stołu.
— Mówię do tych, którzy mają włosy siwe — powtórzył. — Do pana, panie Honodaj: leżałbyś głęboko pod ziemią Flandryi gdyby ten, o którym mówię, nie strzaskał czaszki bandyty, co cię trzymał pod swym kolanem.
Stary baron patrzył z otwartemi ustami i tak mocno wzruszony, iż słowa przemówić nie mógł.
— Do pana, panie Mazillae, którego córka dotąd nosi welon klasztorny z miłości dla mego. Do pana, panie Senneterre. któryś w przeciągu jednego wieczora przegrał dla niego swój rodzinny zamek. Do pana, panie Wogu, którego ramię dotąd nosi ślad ciosu jego szpady...
— Nevers! — zawołało dwadzieścia głosów jednocześnie. — Filip de Nevers!
Garbus zdjął z głowy kapelusz i mówił wolno:
— Filip Lotoryński, książę Nevers, zamordowany pod murami zamku Kajlusów dnia listopada 1697 roku!
— Mówią że zamordowany podstępnie, z tyłu — szepnął p. Rohan.