dziecie mi rzucać dukaty w pulpit mój garb. Wzruszacie ramionami? Zapewne? W rzeczy samej nie zasługuje na nic więcej, jak tylko na waszą wzgardę.
Chaverny wziął pod rękę Navaila.
— Do dyabła z tym błaznem! Wyjdźmy stąd.
I nasi gracze wyszli jeden po drugim z namiotu.
Powoli i inni ruszyli od stołu i garbus nie miał słuchaczy. Ostatni: p. Hunodaj i p. Barbanszoa odeszli kulejąc, gdyż pierwszy miał podagrę w prawej nodze a drugi w lewej nodze.
Garbus śmiał się wciąż do siebie.
Potem zostawszy sam jeden, wyciągnął z kieszeni pergamin z pieczęciami o herbach korony Francyi, usiadł przy stole i zaczął czytać: “My z łaski Bożej Ludwik, król Francyi i Navarry ect... ” Na samym dole był podpis Ludwika i regenta, księcia. Orleanu, a jeszcze niżej sekretarza stanu, p. Leblan i p. Maszolta, naczelnika policyi.
— Doskonale! — zawalał garbus, skończywszy czytać. — A więc poraz pierwszy od lat dwudziestu mogę podnieść głowę, patrzyć ludziom prosto w oczy i rzucić w twarz moje imię tym, którzy mię prześladują. I tak się stanie!
Pergamin z pieczęciami o herbach Francyi stanowił list bezpieczeństwa na imię Henryka