Strona:PL Feval - Garbus.djvu/452

Ta strona została przepisana.

drzwi budki raptem otworzyły się i na progu stanął wysoki mężczyzna, w czarnem domino i masce. W ręku trzymał gołą szpadę.
— Nie lękaj — się, urocza bogini, — mówił młody markiz — ci panowie wraz ze mną są twymi wielbicielami.
I prawem ramieniem chciał objąć kibić przerażonej Aurory.
Krzyknęła na pomoc raz jeden tylko, bo Albert, szybki jak błyskawica, zakneblował jej usta jedwabną chusteczką. Ale ten jeden raz wystarczył. Czarne domino przeniosło szpadę do ręki lewej, a prawą schwyciło Chaverny‘ego za kark i rzuciło z całej siły na ziemię. Z Albertem stało się to samo.
Dziesięć rapierów wyskoczyło z pochew. Czarny człowiek, ująwszy w prawą rękę szpadę, w jednej chwili rozbroił pierwszych dwóch na przedzie. Oriol widząc to i chcąc zapewne skorzystać z okazyi, aby prędzej zdobyć ostrogi, rzucił się ku ucieczce, krzycząc: Na pomoc! Montobert i Choisy natarli: pierwszy oberwał boleśnie po uchu i zmuszony był paść na kolana; drugi, mniej szczęśliwy, rozpłatany miał policzek.
Na krzyk zjawili się żołnierze. Nasi awanturnicy w jednej chwili rozpierzchnęli się po ogrodzie.
— Gwardziści francuscy nikogo już nie znaleźli, bo i domino czarne wraz z młodą dziewczyną też nagle zniknęło, jak zaczarowane. Słychać było tylko przez chwilę skrzypnięcie