Strona:PL Feval - Garbus.djvu/47

Ta strona została przepisana.

— Głośniej! — wykrzyknęli zuchowie.
Wszystko to bawiło ich niezmiernie, tem bardziej, że wiedzieli, iż rezultatem będzie podniesienie zapłaty.
— Mów, Paspoal, mów, mów! — wołali, cisnąc się dokoła niego.
A Kokardas klepiąc po karku swego profosa, rzekł ojcowskim tonem.
— Ten mały gałgus ma powodzenie, ręko Boska! — Przykro mi — mówił dalej Paspoal — powtarzać rzeczy, które, zdaje się, nie podobają się panu Pejrolowi, ale rzeczywiście książę Gonzaga odwiedzał często Piotra Garbę, pewno dlatego, aby się kształcić. W tym czasie młody książę Nevers chorować począł na wycieńczenie...
— Potwarz! — zawołał Pejrol — podła potwarz.
A Paspoal zapytał niewinnie:
— Kogóż ja oskarżam? Mojego pana? Pejrol przygryzł usta aż do krwi. Kokardas dorzucił:
— Ten dobry pan Pejrol spuścił jakoś z tonu!
Zaufany księcia zerwał się gwałtownie.
— Pozwolicie mi się oddalić, mam nadzieję! — zawołał z wściekłością.
— Naturalnie — rzekł Gaskończyk, śmiejąc się szczerze — a nawet, odprowadzimy pana do zamku. Ten poczciwy Klucznik pewno