Strona:PL Feval - Garbus.djvu/480

Ta strona została przepisana.

zdrajcy. Jeżeli się pomyliłam, panie Lagarderze, będę cię przepraszać na kolanach.
— Pani...
— Przyznaję, że winnam ci wiele. Nie tak powinniśmy z sobą rozmawiać, panie Lagarderze. Może by lepiej było gdybyś inaczej zaczął mówić może i ja z mej strony okazałam za wiele dumy. Trzeba było odrazu powiedzieć panu, że moje słowa wymówione na radzie familijnej skierowałam tylko do księcia Gonzagi i że wywołał je widok dziewczyny, którą mi przedstawiono jako pannę Nevers. Zbyt prędko uniosłam się gniewem, ale cierpienie rozgorycza, a ja tyle cierpiałam.
Lagarder stał naprzeciw niej w postawie pełnej szacunku.
— A przytem — mówiła dalej księżna, z melancholijnym uśmiechem, — jestem o pana zazdrosna, czyż tego nie zgadujesz? To rozdrażnia. Jestm zazdrosna o pana, któryś mi wszystko zabrał: jej pieszczoty, jej dziecinne zabawy, pierwsze łzy i pierwsze uśmiechy. O tak! Jestem zazdrosna! Osiemnaście lat jej kochanego życia! A pan targujesz się o to, co mi jeszcze pozostało. Czy mi pan przebaczy?
— Jestem szczęśliwy bardzo szczęśliwy słyszeć panią tak mówiącą.
— Sądziłeś pan że mam serce z marmuru? Obym ją tylko zobaczyła! Jestem twoją dłużniczką; panie Lagarderze, twoją przyjaciółką i przyrzekam, że nigdy tego nie zapomnę.
— Ja nic nie znaczę, pani, nie o mnie tu chodzi.