Strona:PL Feval - Garbus.djvu/489

Ta strona została przepisana.

łego życia. Odpowiedz mi, błagam cię, według swego sumienia, według swego serca.
— Odpowiem ci jak ojcu, — odparła Aurora.
Zbładł i przymknął oczy.
— Och, nie to imię — wyszeptał głosem tak cichym, że Aurora zaledwie go dosłyszała. Nigdy tego imienia! Boże mój — mówił po chwili, podnosząc wilgotne od łez źrenice — tego jednego ją nauczyłem: Widzi we mnie tylko ojca!
— O Henryku! — chciała mu przerwać Aurora, której śliczna twarzyczka powlokła się rumieńcem.
— Gdy byłem dzieckiem — myślał na głos Lagarder — ludzie trzydziestoletni wydawali mi się starcami.
Potem drżącym głosm i tkliwym zapytał:
— Jak myślisz Auroro, ile ja mam lat?
— Cóż dla mnie znaczy twój wiek, Henryku!
— Chcę znać twoje myśli. — Ile mam lat?
Wyglądał jak przestępca, oczekujący wyroku.
Miłość to potężne straszne uczucie, miewa dziwne kaprysy, Aurora spuściła oczy, pierś jej falowała.
Lagarder po raz pierwszy widział ją taką i zdawało mu się, że przed nim otwierają się bramy nieba.
— Nie znam twego wieku, Henryku — mówiła Aurora — ale to imię ojca, które ci dałam przed chwilą, odawna wymawiani nie inaczej, jak z uśmiechem.