— Poco śmiać się córko moja? Ja mógłbym być twoim ojcem.
— A ja nie mogłabym być twoją córką Henryku.
Nektar, który pili nieśmiertelni bogowie, był octem z żółcią w porównaniu z rozkoszą tego głosu. A jednak Lagarder mówił dalej, chcę wychylić kielich szczęścia, aż do ostatniej kropelki.
— Byłem w twoim wieku Auroro, gdyś ty przyszła na świat. Byłem już mężczyzną.
— To prawda, — odrzekła, — ponieważ mogłeś trzymać w ręku moją kołyskę, a w drugiej szpadę.
— Auroro, ukochana moja, nie patrz na mnie po przez swą wdzięczność, ale zobacz mnie takim, jakim jestem...
Położyła mu ręce na ramionach i długo się w niego wpatrywała.
— Nie znam na święcie — nic lepszego, nic szlachetniejszego, nic piękniejszego nad ciebie!
Była to prawda, szczególniej teraz, gdy aureola szczęścia opromieniła czoło Lagardera. Lagarder był w tej chwili młody jak Aurora i narówni z nią piękny.
A gdybyście ją widzieli, tę zakochaną dziewczynę w uniesieniu miłości, ukrywającą namiętność swego spojrzenia za zasłoną długich rzęs