jedwabistych, z falującą piersią, z tkliwym uśmiechem na ustach gdybyśmy ją widzieli! Miłość wielka i czysta, święte uczucie, które wiąże w jedno dwa istnienia, łączy dwie dusze; miłość dodająca piękności niebiańskiego czaru, jaśniała na tej dziewiczej twarzyczce, czyniąc ją poprostu anielską.
Lagarder przyciskał do serca swą drżącą narzeczoną. Przez chwilę milczeli oboje, usta ich nie połączyły się w pocałunku.
— Dziękuję, dziękuję! — szeptał.
Oczy ich rozumiały się wzajemnie.
— Powiedz mi. Auroro — mówił Lagarder. — Czyś zawsze była ze mną szczęśliwa?
— Tak, bardzo szczęśliwa — odparła.
— A jednak dziś płakałaś, Auroro.
— Wiesz o tem, Henryku?
— Wiem wszystko, co ciebie dotyczy, Auroro. Dlaczego płakałaś?
— Dlaczego płaczą młode dziewczęta? odparła, chcąc wyminąć pytanie.
— Ty nie jesteś taką jak inne. Gdy płaczesz... O, proszę, powiedz, dlaczego płakałaś?
— Z powodu twej nieobecności, Henryku. Widuję cię tak rzadko, a także z powodu tej myśli...
Wahała się i odwróciła oczy.
— Jakiej myśli? — zapytał Lagarder.
— Jestem szalona,, Henryku — wyszeptała zakłopotana dziewczyna. — Myślałam, ze w Paryżu jest wiele pięknych kobiet, że każda
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/491
Ta strona została przepisana.