zbliżając swe usta do czoła panny Nevers. — Patrz jakie mi dajesz szczęście! Śmieję się, płaczę, jestem pijany i szalony! Ach, teraz do mnie należysz, Auroro tylko do mnie!... Nie wiesz temu, co mówiłem przed chwilą. Ja jestem młody. O, tak! Ja kłamałem, czuję przepełniającą mnie młodość i siły życia. Będziemy szczęśliwi, długo szczęśliwi! Bądź pewna ukochana, że inni w moim wieku są starsi odemnie. Czy wiesz dlaczego? Inni robią to, co ja robiłem zanim napotkałem na swej drodze, twoją kołyskę. Inni kochają, inni piją, grają, czy ja wiem! Inni gdy są bogaci w zapał, w zuchwałą odwagę, lekkomyślnie trwonią skarby młodości. Tyś się zjawiła, Auroro i stałem się skąpcem. Opatrznościowy instykt ostrzegł mnie, abym powstrzymał uniesienie serca. Zamknąłem w duszy zapał mych lat najpiękniejszych. Nie już nie kochałem. Niczego nie pragnąłem. Namiętność mych uczuć, która spała, jak zaklęta królewna, budzi się teraz silna i czysta, moje serce ma zaledwie lat dwadzieścia! Słuchasz mnie i uśmiechasz się, myślisz, że jestem szalony. Tak, ja jestem szalony ze szczęścia, ale mówię przytomnie. Co ja czyniłem przez te wszystkie lata? Spędziłem je wszystkie, wszystkie, patrząc, jak rosłaś i rozwijałaś się, śledząc twą duszę, która budziła się w moich oczach. Szczęścia szukałem w twoim uśmiechu. Na Boga! tyś miała racyę! Jestem dosyć młody aby być szczęśliwym, aby cię kochać! Jesteś moją będziemy dla siebie wszystkiem! I w tem masz racyę; poza nami nic nie istnieje! Odejdziemy gdzieś w
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/495
Ta strona została przepisana.