Strona:PL Feval - Garbus.djvu/530

Ta strona została przepisana.

— O, wasza ekseelencyo! Czyż mnie można równać z tymi ludźmi?
— Skądże! Żaden z nich na to nie zasłużył — przerwał książę z gorzkim uśmiechem. — Ale trzymam cię tak mocno, mój przyjacielu, że mogę ci się zwierzać ze wszystkiego, jak spowiednikowi. Czasami trzeba się zwierzać, to pomaga. A więc mówiliśmy że trzeba ich związać za ręce i nogi. Sznurek, który im zarzuciłem na szyję, okręcił się raz tylko; zaciśniemy go. Zaraz zobaczysz jakie to pilne. Tej nocy zostaliśmy zdradzeni.
— Zdradzeni! — jęknął Fejrol. — Przez kogo?
— Przez Żandrego, Oriola i Montoberta.
— Czyż to możliwe!
— Wszystko możliwe zanim ich sznur nie udusi.
— A skąd to wie wasza ekscelencya?.... — zapytał Pejrol.
— Nic nie wrem poza tem, że ci hultaje nie spełnili swego obowiązku.
— Żandry właśnie mi opowiadał, że odnieśli ciało na most Mariom.
— Żandry skłamał. Nic nie wiem i przyznam się, że z trudem rozstaję się z myślą że się nareszcie pozbyłem tego demona Lagardera..
— A skąd ta wątpliwość?
Gonzaga wyjął z pod poduszki zwiniętą kartkę papieru i rozkładał ją powoli.
— Nie znam wcale ludzi, którzy chcieliby kpić sobie ze mnie — wyszeptał — i niebezpieczne byłyby takie figle z księciem Gonzagą!
Pejrol czekał, aż pan jego wytłumaczy się