Strona:PL Feval - Garbus.djvu/536

Ta strona została przepisana.

cielu, — odparł Paspoal. — Pijaństwo jest łatwowierne. Zresztą zostawiliśmy go w takiej złej sytuacyi!
— Czyż jest zła sytuacya dla tego gałgusa! — zawołał z zapałem Kokardas. — Nie bój się! Teraz chociażbym go zobaczył naszpikowanego jak pulardę, jeszcze powiem: “Do licha, wydobędzie się z tego!”
— To prawda — szepnął Paspoal pijąc małymi łykami — że to ładna sztuczka! To nas wbija w dumę, żeśmy się przyczynili do jego edukacyi.
— Mój drogi, wypowiedziałeś moje własne uczucia! Niech nas ukarze jak zechce, a ja jestem jego duszą i ciałem!
Paspoal postawił pustą szklankę na stole.
— Szlachetny przyjacielu — zaczął, — jeżeli wolno mi zwrócić ci uwagę to powiem że twe intencye są dobre, ale fatalna słabość do wina....
— Do kata! — przerwał Kokardas — słuchaj lebiodo! Byłeś trzy razy więcej pijany ode mnie.
— Dobrze! Dobrze! Jeżeli tak się na to zapatrujesz! Hola dziewczyno nowy dzbanek!
Ujął w swe długie i chude palce kibić dziewczyny objętości beczki. Kokardas patrzył na niego z litością:
— Ej, drogi przyjacielu — powiedział. — Widzisz słomkę — w oku bliźniego, a w swojem i belki nie dostrzegasz!
Tego rana, gdy przyszli do Gonzagi byli zupełnie pewni, że Lagarder zginął nagłą śmiercią. Tembardziej że o świcie byli w jego miesz-