Strona:PL Feval - Garbus.djvu/544

Ta strona została przepisana.

— Dobrze wykręcił! Dobrze!
— Jeżeli Medor miał zwyczaj (a mogę tego dowieść) spania w swej budzie, ja, który posiadłem za trzydzieści tysięcy franków prawa i przywilej Medora, ja zamierzam postępować jak on i nie wyjdę stąd, chyba mię siłą wyrzucą.
Teraz Gonzaga także się uśmiechnął. Skinął twierdząco głową. Odźwierny się usunął.
— Chodźno tu — rzekł książę.
Ezop w jednej chwili wyszedł z budki.
Zbliżył się i skłonił jak dobrym kamratom.
— Dlaczego chcesz tu mieszkać? — zapytał Gonzaga.
— Ponieważ miejsce jest pewne, a ja mam pieniądze.
— Czy myślisz, żeś zrobił dobry interes wynajmując tę budę?
— Złoty interes, ekscelencyo, z góry wiedziałem o tem.
Gonzaga położył mu rękę na ramieniu, garbus jęknął z bólu.
Raz się już to zdarzyło w sieni pałacu regenta.
— Co ci się stało? — zapytał książę zdziwiony.
— Pamiątka z balu, ekscelencyo, zadraśnięcie.
— Zadużo tańczył — zawołano.
Gonzaga rzucił na swych służalców spojrzenie pełne pogardy.
— Macie ochotę drwić sobie z niego, panowie — przemówił, — ja także, może. Ale