Strona:PL Feval - Garbus.djvu/561

Ta strona została przepisana.

Czyż długo jeszcze będziecie nas tak trzymać w niepewności.
Wówczas zaczęli mówić jednocześnie razem donośnym głosem:
— Wasza ekscelencyo, ażeby godnie zasłużyć na wasze zaufaine...
— Milczeć! — zawołał książę z gniewem.
— Mówcie każdy po kolei.
Więc nowej turniej grzeczności, ceregiele. W końcu Paspoal zaczął sam jeden:
— Będąc młodszym i niższym stopniem w zasługach, muszę być posłusznym memu czcigodnemu przyjacielowi i zabieram głos. Zaczynam zatem od zapewnienia, żem spełnił mą misyę pomyślnie. A jeżeli byłem mniej szczęśliwy, niż mój czcigodny przyjaciel, to już nie zależy odemnie.
Kokardas uśmiechał się z dumną miną, gładząc z zadowoleniem potężne wąsiska. Zanim zaczniemy opowiadanie wymownego Paspoala, musimy zdradzić przed czytelnikami, że nasi sympatyczni awanturnicy nie czuli się całkiem pewni i spokojni. Po wyjściu z oberży weneckiej, obaj udali się jeszcze raz na ulicę Chantre. Ale tam nie dostali żadnych wieści o Lagarderze. Co się z nim stało? Nie mieli najlżejszego pojęcia.
Bądźcie tylko zwięźli — rozkazał Gonzaga.
— I dokładni — dodał Navail.
— Oto cala historya w dwóch słowach — mówił braciszek Paspoal. — Prawda nigdy nie jest długa do opowiadania, a ci, e. szuka-