Strona:PL Feval - Garbus.djvu/563

Ta strona została przepisana.

noryusza tyle przejeżdża wozów i powozów, że ślady zupełnie były zatarte. A więc idę prosto do rzeki...
— Którędy? — przerwał książę.
— Przez ulicę Oratoire — odrzekł Paspoal.
Gonzaga zamienił spojrzenie z dworakami. Gdyby Paspoal mówił o ulicy Pierre-Lescot, utraciłby wiarę natychmiast gdyż awantura Oriola i Montoberta była już wszystkim wiadoma. Ale, rzecywiście, mógł przecie Lagarder uciekać przez ulicę Oratoire.
Paspoal ciągnął dalej opowiadanie:
— Mówię, jak przed spowiednikiem, prześwietny książę. Na ulicy Oratoire ślady znów stały się widoczne, więc szedłem za niemi do samej rzeki. Ale tam już nic! Jacyś rybacy rozmawiali ze sobą; zbliżyłem się. Jeden z nich o akcencie pikardyjskm, mówił: “Trzech ich było; pan szlachcie, już ciężko ranny, więc mu zabrali worek z pieniędzmi, a potem wrzucili pana szlachcica do rzeki“.
— “Moi panowie — zapytałem grzecznie — czyście widzieli tego szlachcica?“. Ale oni wcale mi na to nie chcieli odpowiedzieć, myśląc zapewne, że jestem z policyi. Więcem zaraz dodał: “Bo, widzicie, należę do domowników tego pana; on się nazywa Saint-Saurin, i jest dobrym chrześcijaninem”.
“Niech Bóg przyjmie duszę jego! — zawołali rybacy. — Tak jest, widzieliśmy go”. — “Jakże był ubrany, moi najserdeczniejsi? — pytałem”. — “Miał na sobie ubranie z białego atłasu, a na twarzy czarną maskę”.