Strona:PL Feval - Garbus.djvu/574

Ta strona została przepisana.

mówię, że ten łobuz Massabiu może zaświadczyć, iż go spotkałem na ulicy św. Jakuba. Niech go sprowadzą! Czy mistrz Jan jest, czy nie, chirurgiem królewskim? Widziałem ciało, poznałem ranę.
— Ale ten list? — powtórzył Gonzaga, marszcząc brwi.
— Te błazny oddawna oszukują waszą ekscelencyę, — szepnął Pejrol księciu na ucho...
Dworacy księcia stali mocno poruszeni i szeptali między sobą.
— To już przechodzi granice — mówił gruby bankier Oriol — ten człowiek jest czarownikiem.
— To dyabeł — dorzucił Navail.
A Kokardas, opanowując gorączkę i wzruszenie, szepnął cicho:
— To bohater, korono cierniowa! Nieprawdaż, kochanku? — mówił do Paspoala.
— To Lagarder! Panowie, — zaczął Gonzaga głosem lekko wzburzonym — coś w tem jest niepojętego; albo jesteśmy przez tych ludzi zdradzeni...
— Ach, ekscelencyo! — protestowali jednocześnie Kokardas i Paspoal.
— Milczeć! Otóż wyzwanie, które mi przysłano, przyjmuję!
— Brawo! — zawołał słabym głosem Navail.
— Brawo! Brawo! — powtórzyli inni, jak echo.
— Jeżeli wasza księcia mość — rzekł Pejrol — pozwoli mi, to radziłbym, aby zamiast