Strona:PL Feval - Garbus.djvu/584

Ta strona została przepisana.

— A więc będziesz na weselu, zapraszam cię.
Rozległy się głośne oklaski. Kokardas i Paspoal zamienili z sobą błyskawiczne porozumiewające spojrzenia.
— Wilk w owczarni! — mruknął Gaskończyk. — Korono cierniowa! Mają raeyę: będziemy się śmieli!
Wszyscy dworacy Gonzagi otoczyli garbusa; winszowano mu tak, jak i panu młodemu.
— Wasza książęca wysokość — rzekł garbus, składając głęboki ukłon przed księciem — będę się starał wszystkiemi siłami, aby się stać godnym tego wysokiego zaszczytu. Co zaś do tych panów, jużeśmy nieraz igrali z sobą na słowa. Mają oni spryt i rozum, ale nie taki, jak ja. Ha! ha! ha! Mimo głębokiego szacunku dla waszej książęcej mości, odważę się też na jakie śmieszne słówko, obiecuję wam to. Zobaczycie garbusa przy stole, a uchodzi on za dobrego bibosza. Zobaczycie! Zobaczycie!

VI.
SALON I BUDUAR.

Mały domek Gonzagi był w kształcie kiosku, zamienionego na świątynię miłości. Elegancka wykwintna czarująca klateczka tak zewnątrz, jak wewnątrz. W owe czasy ogromne sumy wydawano na takie klateczki. Klateczka Gonzagi była wprost cudem. Składała się z ogromnego,