Strona:PL Feval - Garbus.djvu/585

Ta strona została przepisana.

sześciokątnego salonu, którego szęść ścian tworzyło w górze kopułę. Czwóro wspaniałych pokoi otwierało się do czterech buduarów, w kształcie trapezów, a dwoje drzwi oszklonych prowadziło na tarasy, pokryte trawnikiem i kwiatami.
Sufit salonu zdobiły malowidła znakomitych malarzy, na ścianach wisiały piękne w złoconych ramach obrazy. Buduary również upiększone były barwnemi malowidłami. Jednym słowem, było to gniazdo prawdziwie książęce.
Wybiła już ósma wieczorem. Uczta rozpoczęła się już oddawna. W salonie pełno było świateł i kwiatów. Stół uginał się pod ciężarem srebrnych mis i talerzy. Między ucztującymi przedewszystkiem wyróżniał się Chaverny, przedwcześnie pijany. Zaledwie podano drugie dania, kiedy młody markiz stracił przytomność. Narail, Montobert, Taranne, Albret mieli silniejsze głowy, to też panowali nad szaleństwami i miarkowali się w słowach. Baron Batz trzymał się tak trzeźwo, jakby pił tylko wodę.
Były tam, rozumie się i damy, i prawie wszystkie należały — naturalnie do składu Opery. Więc: panna Fleury, panna Nivella, gruba i pulchna Cydalisa i sześć lub siedem innych tego samego pokoju, a wszystkie piękne i młode, wesołe szalone i bezczelne, umiejące się śmiać nawet wtedy, kiedy miały ochotę płakać.
Gonzagi nie było. Wezwano go do Palais-Royal. Oprócz jego miejsca, były jeszcze trzy