Strona:PL Feval - Garbus.djvu/598

Ta strona została przepisana.

— Który to? — powtórzyła.
Ten, co najbardziej pijany — odpowiedziała dona Kruz.
— Gotowi! Jesteśmy gotowi! — wrzeszczą no wciąż chórem.
Wszyscy stanęli pod drzwiami, nie wyłączając dam; każdy z jakimś improwizowanym instrumentem w ręku do akompaniowania śpiewawającemu. Powstał hałas nie do opisania.
Pejrol jeszcze raz próbował zwrócić uwagę nieśmiałą, ale Navail i Gironne podnieśli go za kołnierz i powiesili na szaragach do ubrania.
— Kto będzie śpiewał?
— Chaverny! Naturalnie Chaverny!
I młody markiz popychany, przechodził z rąk do rąk, wkońcu oparł się całem ciałem o drzwi.
Aurora poznała go w jednej chwili i cofnęła się raptownie.
— No, cóż? — rzekła dona Kruz. — Dlatego, że jest trochę zamroczony? To, widzisz, kochanie, taka moda na dworze. Ale on jest zachwycający.
Chaverny ruchem ręki domagał się ciszy. Więc naraz wszystko się uspokoiło.
— Panienki i panowie — przemówił markiz. — przedewszystkiem obstaję, aby wam wyjaśnić moje położenie.
Podniosła się burza okrzyków.
— Żadnych przemówień! Śpiewaj albo milcz!
— Położenie moje takie proste, pomimo, że na razie wydaje się....