Strona:PL Feval - Garbus.djvu/622

Ta strona została przepisana.

szeć co mówi i zmarszczył brwi w zamyśleniu.
— Panowie — rzekł, ostrząsając się, — czy myślicie, że przedsiębrane środki ostrożności są wystarczające?
Chaverny wzruszył ramionami i zaczął się śmiać.
— Dwudziestu przeciw jednemu! — rzekł szyderczo Navail. — To całkiem uczciwie.
— Dobra! — zawołał Oriol, uspokojony ta ką potężną liczbą obrońców. — Nie boimy się wcale.
— Czy myślicie — ciągnął dalej Gonzaga, — że dwudziestu ludzi wystarczy, aby go zaskoczyć znienacka i schwycić żywym lub umarłym?
— To za dużo, ekscelencyo! Za dużo! — za wołano ze wszystkich stron.
— A więc z góry mi przyrzekacie, że nikt z was nie zarzuci mi braku ostrożności?
— Daję na to moją głowę! — zawołał Chaverny. Jeżeli tu czego brakuje, to napewno nie ostrożności.
— Trzeba mi było tego świadectwa — rzekł Gonzaga. — A teraz czy chcecie wiedzieć moje własne przekonanie.
— Prosimy, ekescelencyo!
Napełnino szklanki. Gonzaga wstał.
— Według mego przekonania — mówił wolno — nic tu nie pomoże, nie. Znam tego człowieka. Jeżeli Lagarder powiedział: O dziewiątej między wami będę“, to przysięgam wam, że o dziewiątej ujrzymy naprzeciw siebie Lagardera. Niema tak licznej straży, aby