— Trzymaj się, Chayerny! Trzymaj się! Ostro!
— Oho! Chaverny wylał już pół szklanki na swój żabot, oszukuje!
Na żądanie garbusa przyniesiono duże puhary. Rozległ się długi okrzyk radości. Garbus wylał do jednego puharu całą butelkę szam pana. Chaverny chciał też zrobić to samo, ale tak mu się trzęsły ręce, że nie mógł.
— Markizie — wykrzyknęła Nivella — czyż mam stracić prze ciebie moich pięć niebieskich?
— O, niema obawy! — zawołał garbus ze śmiechem — przecież dopiero teraz na dobre zaczynamy! Pomóżcie tylko, panowie, markizowi napełnić puhar.
Noce, Choisy, Gironnc i Oriol otoczyli Chaverny’ego. Nalano mu puhar.
— Zdrowie wasze! — bełkotał Chaverny.
Gironne i Noce trzymali go pod ramiona.
Garbus skłonił się wszystkim dokoła.
— Ta porcya — rzekł — musi być spełniona jednym łykiem, bez odetchnięcia.
— Nie, to prawdziwy aniołek z tego gałgusa! — pomyślał Kokardas.
Paspoal wodził wybałuszonemi oczami za Nivellą, Fleury i innemi wciąż szepcząc do siebie jakieś płomienne słowa.
— Dajcie spokój — wołały kobiety — zabijecie go!
— Ostro, markizę! Ostro! Trzymaj się! — wołała Nivella, trwożna o swoje akcye.
Garbus przyłożył puhar do ust i zaczął pić zwolna, lecz jednym tchem. Klaskano en-
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/641
Ta strona została przepisana.