tuzyastycznie w dłonie.
Chaverny podtrzymywany przez przyjaciół spełnił również swój puhar ale był to już ostatni jego wysiłek.
— No, jeszcze jedne! — proponował garbus trzeźwy i wesoły, wyciągając swój puhar.
— Jeszcze dziesięć! — odpowiedział Chaverny, nie mogąc utrzymać się nawet w pozycyi siedzącej.
— Trzymaj się markizie! — wołano.
Chaverny zaśmiał się idy etycznie.
— Nie bójcie się — bełkotał niewyraźnie — zatrzymajcie tylko huśtawkę, i stół niech się tak nie kręci!
Nivella postanowiła nie czekać dłużej. Była zresztą odważną. Zbliżyła się do garbusa.
— Skarbie drogi — rzekła — ja tylko tak na śmiech. Gdyby mnie zarzynano, nigdybym nie zakładała się przeciwko tobie.
Zabrał ze stołu swój pugilares, włożyła go do kieszeni odeszła obrzucając markiza pogardliwem spojrzeniem.
— No, dalej! — wołał tymczasem Ezop II. Dajcie wina! Pić mi się chce!
— Pić — powtarzał markiz. — Wypiłbym morze całe! Zatrzymajcie huśtawkę!
Znów napełnion puhary. Garbus ujął za swój pewną ręką.
— Zdrowie dam! — zawołał.
Chaverny robił nadludzkie wysiłki, aby podnieść swój puhar, lecz ów wymknął mu się z ręki, wylewając wszystko wino na stół.
Oburzenie Kokardasa nie miało granic.
— Nie bój się — mruczał do siebie, — ta-
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/642
Ta strona została przepisana.