Strona:PL Feval - Garbus.djvu/647

Ta strona została przepisana.

— Żona moja była piękną — mówił zniżonym głosem — bardzo piękna.
— I młoda?
— Bardzo młoda. Ojciec jej był biedny...
— Rozumiem. Kochałeś ją?
— Do szaleństwa! Ale związek nasz trwał krótko.
Twarz garbusa stawała się coraz bardziej chmurną.
— Jak długo trwało wasze małżeństwo? — zapytał Gonzaga.
— Półtora dnia.
— To ciekawe! Wytłumacz się!
Garbus zaśmiał się wymuszonym śmiechem.
— Dlaczego mam się tłómaczyć, jeżeli wasza książęca mość i tak mnie rozumie?
— Nie rozumiem — rzekł książę.
Garbus spuścił oczy i zdawał się wahać.
— Zresztą — rzekł — może ja się mylę. Może waszej książęcej mości wystarczy ten Chaverny?
— Wytłómacz się, rozkazuję! — powtórzył gniewnie Gonzaga.
— A czy wasza książęca mość wytłómaczył historyę hrabiego Kanocy?
Książę położył rękę na ramieniu garbusa.
— Stało się to nazajutrz po ślubie — zaczął Ezop II — bo dałem jej cały dzień do namysłu, aby mogła oswoić się z moją postacią. I nie mogła.
— A wtedy? — dopytywał się Gonzaga, który go śledził z najwyższą uwagą.
Garbus schwycił szklankę ze stolika i za-