Strona:PL Feval - Garbus.djvu/649

Ta strona została przepisana.

— Byliśmy wierni w przyjaźni aż do końca — wtrącił Oriol.
— A ostatecznie — rzekł Noce — małżeńswo z garbusem będzie jeszcze zabawniejsze.
— Ożeńmy garbusa? Ożeńmy garbusa! — wołały damy.
Ezop II jednym skokiem stanął na stole.
— Słuchajcie! Uwaga! — Zawołano. — Jonasz będzie miał mowę!
— Panowie i panie! — zaczął garbus gestykulując jak prawdziwy mówca. — Jestem do głębi duszy wzruszony pochlebnem uznaniem, jakiem raczycie mnie obdarzać. Zaiste wewnętrzne moje przekonanie o skromnych zasługach powinnoby mi nakazać milczenie....
— Doskonale! — zawołał Navail. — Mówi jak z książki!
— Jonaszu — dodała Nivella — skromność twoja czyni cię jeszcze cenniejszym!
— Brawo Ezop II! Brawo!
— Dzięki wam, panie i panowie! Pobłażliwość wasza dodaje mi odwagi, aby starać się być godnym łask tego oto szlachetnego księcia, któremu zawdzięczam moją przyszłą towarzyszkę życia.
— Bardzo dobrze, Ezopie! Brawo!
— Tylkę mów trochę głośniej!
— Więcej ruchów lewą ręką!
— Jeżeli naprawdę nie jesteś niewdzięczny Jonaszu — rzekł Noce, udając że mówi seryo — powinienbyś nam zadeklamować scenę z Achillesa i Agamemnona.
— Panowie i panie! — odrzekł poważnie Ezop II. — To są rzeczy przestarzałe. Ja chcę