Strona:PL Feval - Garbus.djvu/651

Ta strona została przepisana.

wet sam garbus stracił bezczelny humor i przyłożywszy do oczu binokle, rzekł tylko cynicznie:
— Do kata! Moja żona jest bardzo piękna!
W sercach wszystkich obecnych hulaków zbudziło się teraz uczucie litości. Nawet te panie, widząc tyle głębokiej boleści i słodkiej rezygnacyi w tej uroczej dziewiczej twarzyczce, litowały się szczerze.
Gonzaga zmarszczył tylko brwi, patrząc na swoją przyboczną gwardyę. Wreszcie Taranne Montobert i Albert zawstydzili się swego wzruszenia i razem zawołali:
— Ależ on jest szczęśliwy, ten garbus!
Tego samego zdania był i Paspoal, który w tej chwili wszedł z Kokardasem. Ale jakież było ich zdziwienie gdy poznali, że obie panienki z ulicy Chantre, to były: jedna, którą Gaskonczyk spotkał w Barcelonie, idącą pod rękę z Lagarderem; drugą widział braciszek Paspoal, tak samo pod rękę z Lagarderem, w Brukseli.
Paspoal i Kokardas nic nie widzieli o zapowiedzianej przez garbusa komedyi, ale przeczuwali, że teraz zacznie się dziać coś szczególnego. Nieznacznie trącili się łokciami, a oczy, ich mówiły wyraźnie “Baczność!” Na ukradkowe znaczące spojrzenie, które im rzucił garbus, Kokardas odpowiedział lekkim kiwnięciem głowy.
— Widzisz! — szepnął do Paspoala. — Maleństwo chce wiedzieć, czyśmy oddali list; nie potrzebowaliśmy daleko latać.
Dona Kruz oczami szukała Chaverny’ego.
Może książę zmienił zamiar — szepnę-