Strona:PL Feval - Garbus.djvu/652

Ta strona została przepisana.

ła do ucha przyjaciółki z pociechą. — Nie widzę nigdzie pana markiza.
Aurora, nie podnosząc powiek, ze smutkiem wstrząsnęła główką. Widocznie nie spodziewała się żadnej litości.
Kiedy Gonzaga zwrócił się do nich, dona Kruz wzięła Aurorę za rękę i przyprowadziła do niego.
Pomimo pozornego uśmiechu, książę bardzo był blady. Obok niego stał garbus, czyniąc błazeńskie ruchy, aby nadać swej postawie elegancką pozę; dumnem okiem zwycięzcy patrzył z góry na wszystkich. Była chwila, że z jego wzrokiem spotkało się zdziwione spojrzenie dony Kruz; ale garbus okazał najzupełniejszą obojętność.
— Moje drogie dziecko — przemówił do Aurory Gonzaga głosem lekko wzburzonym. — Czy panna de Nevers mówiła ci, czego od ciebie żądamy?
Aurora nie podnosząc oczu, odpowiedziała głosem pewnym:
— Ja jestem panną de Nevers.
Garbus tak silnie zadrżał, że wszyscy to zauważyli pomimo ogólnego zamieszania.
— Tam do kata! — zawołał jednak chcąc pokryć silne wrażenie. — Moja żona jest z dobrego domu!
— Jego żona! — powtórzyła dona Kruz.
W całym salonie zaczęto coś szeptać. Kobiety nie uczuły obecnie tej zazdrości, jaką okazywały dotąd gitanicie. Wydawało im się, że do tej pięknej i szlachetnie dumnej głowy dobrze pasuje nazwisko Nevers.