Strona:PL Feval - Garbus.djvu/660

Ta strona została przepisana.

młoda osoba podoba mi się; chcę jej i będę ją miał!
— Chwała Bogu — rzekł Navail. — Dobrze powiedziane.
— Dobrze, dobrze! — wtrącił gruby Oriol.
— Zobaczymy, czy jesteś równie silny w pojedynkach miłosnych, jak w walkach bachicznych.
— A my będziemy sędziami — dodał Noce, — zaczynaj pojedynek!
Garbus spojrzał na Aurorę, potem na tych, którzy ją otaczali. Młoda dziewczyna, wyczerpana długim wysiłkiem i panowaniem nad sobą, omdlała w ramionach dony Kruz. Kokardas podsunął pospiesznie fotel. Aurora osunęła się nań bezwładna.
— Pozory nie bardzo sprzyjają temu biednemu Ezopowi — szepnął Noce.
Gonzaga stał zachmurzony, więc nikt się nie roześmiał. Wszystkie kobiety zajęły się cuceniem Aurory.
— Wasza książęca mość — zwrócił się garbus do księcia — pozwoli mi wyrazić jedną prośbę. Wierzę, że wasza książęca mość nie chciał jedynie zakpić sobie ze mnie. Jeżeli więc mówi się komu: “biegaj”, nie należy mu nóg krępować. Otóż najniezbędniejszym warunkiem mego powodzenia w tej sprawne, to sam-na-sam z panną młodą. Czy kto gdzie słyszał, aby skromna dziewica mogła dać folgę uczuciu, gdy tyle ciekawych oczu patrzy na nią? Bądźcie sprawiedliwi, to niepodobieństwo!
— Ma racyę! — zawołano chórem.
— Wy wszyscy ją przestraszacie — mó-