Strona:PL Feval - Garbus.djvu/662

Ta strona została przepisana.

ga. Widzę, że faktycznie wiele ci będę dłużny i przepowiadam ci, że wkrótce będziesz wielkim panem.
Poczem książę zwrócił się do całego towarzystwa:
— Panowie — rzekł książę — zastanawiałem się nad waszym losem. Zgraliśmy dzisiejszej nocy ważną grę. Jutro już prawdopodobnie, koniec będzie naszych kłopotów, lecz nie trzeba zatrzymywać się przed wejściem do przystani. Przebaczcie więc moje roztargnienie i chodźcie ze mną.
Oblicze księcia stało się wesołem i uśmiechniętem. Wszystkie twarze natychmiast też się rozjaśniły.
— Nie oddalajmy się zbytnio — rzekły te panie — musimy patrzeć z ukrycia.
— Chodźmy na galeryę! — proponował Noce. — Zostawimy drzwi uchylone.
— A więc do roboty, Jonaszu! Zostawimy ci wolne pole!
— Życzymy ci powodzenia, garbusie. Staraj się! dajemy ci dziesięć minut czasu zamiast pięciu!
— Panowie — rzekł Oriol — kto się zakłada?
Zakładano się wówczas przy każdej sposobności i o byle co.
Przechodząc obok Kokardasa i Paspoala, Gonzaga zwrócił się do nich z zapytaniem:
— Czy za dobrą sumę pieniędzy powrócilibyście do Hiszpanii?
— Wszystko zrobimy wedle rozkazu wa-