Strona:PL Feval - Garbus.djvu/676

Ta strona została przepisana.

Pan Grewo, jak przystało na człowieka z dobrego towarzystwa skłonił się z szacunkiem najpierw księciu, potem damom i młodzieży. Wyjął z kieszeni, przygotowany z góry akt kontraktu ślubnego z nazwiskiem markiza Chaverny. Trzeba było to zmienić. Usiadłszy więc przy stoliku, p. Grewo wyciągnął z kieszeni skrobaczkę, pióro, atrament i zaraz zabrał się do roboty. Przedewszystkiem trzeba było usunąć nazwisko Chaverny’ego.
Gonzaga z większą częścią towarzystwa stali przy garbusie.
— Długo trzeba będzie czekać? — zwrócił się do p. Grewo garbus.
— Panie Grewo — rzekł ze śmiechem Gonzaga — pan pojmujesz niecierpliwość tych młodych zaręczonyh!
— Proszę o pięć minut tylko — odparł notaryusz.
Ezop układał spokojnymi palcami koronki swego żabotu. Potem z miną zwycięzcy pogładził piękne włosy Aurory.
— Wypijmy — zaproponował Gonzaga — za zdrowie nowożeńców.
Odpieczętowano nowe butelki szampana. Tym razem wesołość wydawła się szczerszą i prawdziwszą. Zniknął niepokój i trwoga.
Wszyscy byli w dobrych humorach.
Dona Kruz sama nalała szklankę księciu.
— Na ich szczęście! — rzekła, trącając się z nim po łobuzersku.
— Na ich szczęście! — zawołano chórem.
— Ale, ale panowie! — zawołał nagle Ezop II. — Jakto — Czyż my tak staniemy do ślu-