Nowy wybuch śmiechu. Kokardas uszczypnął Paspoala w łokieć.
— Ręko boska! Smyczek już gotów! — mruknął.
— Biada skrzypkom! — odmruknął Paspoal.
Wskazówka na zegarze dochodziła do czwartej godziny.
— Niech teraz pani podpisze — rzekł do Aurory garbus, podając jej pióro.
Aurora zawahała się. Garbus spojrzał jej w oczy.
— Niech pani podpisze swoje prawdziwe nazwisko, skoro je znasz.
Aurora nachyliła się nad pergaminem i podpisała. Dona Kruz, przypatrując się poprze jej ramię, zrobiła lekki ruch zdziwienia.
— Czy już? Czy już? — pytali ciekawi.
— Już — odpowiedział garbus. — Chodźcie zobaczyć. Zdziwicie się wszyscy!
Rzucono się ku stolikowi. Garbus, jakby od niechcenia, ujął za gołą szpadę.
— Baczność! — szepnął Kokardas.
— Gotowe! — odpowiedział rezolutnie Paspoal.
Gonzaga i Pejrol najpierwsi przeczytali podpisy i cofnęli się kilka kroków w tył.
— Co się stało? — Zawołano. — Jakie nazwisko?
Garbus obiecywał zadrwić i zadrwił.
I oto w oczach wszystkich obecnych stała się rzecz niespodziewana, niesłychana: Krzywe pokurczone nogi garbusa zaczęły się cudownie wydłużać, cała jego skulona postać wy-
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/682
Ta strona została przepisana.