Strona:PL Feval - Garbus.djvu/707

Ta strona została przepisana.

niechętnie patrzył na tę przyjaźń, a nawet w końcu zabronił swej kochance przyjmować prawdziwą pannę Nevers, ze względu na jej zbyt swobodne zachowanie się.
Tu Gonzaga uśmiechnął się z gorzką ironią.
Regent słuchał milczący.
— Księżna — ciągnął Gonzaga — powiedziała na radzie familijnej: “Jeżeliby moja córka zapomniała choć na jedną chwilę o godności swego rodu, zasłoniłabym moją twarz, mówiąc: Nevers umarł zupełnie!” Niestety! Biedne dziecko, gdym jej po raz pierwszy opawiadał o wielkości jej rodu, sądziła, żem żartował. Cóż robić! Prawa dziecka! Matka może rozpaczać nad przeszłością, nic nie pomoże! Dziecko ma swoje prawa, jest prawym potomkiem Nevcersa! Wasza królewska wysokość — przerwał nagle Gonzaga — oczy twoje patrzą łagodniej; twoje dobre serce przemawia za mną! O, daj się ubłagać i powiedz jaki to głos potwarczy chciał, byś zapomniał w przeciągu jednego dnia o trzydziestu latach najszlachetniejszej przyjaźni?
— Książę panie — przerwał Filip Orleański głosem, który napróżno chciał uczynić surowym, a który zdradzał wzruszenie, — mogę tylko powtórzyć poprzednie własne słowa: Wytłomacz się i oczyść, a przekonasz się wówczas, czy jestem twoim przyjacielem.
— Ale o cóż jestem oskarżony? — zawołał Gonzaga, mimowolnie unosząc się. Czy o zbrodnię z przed laty dwudziestu? Czy o