Dziecko pobiegła szybko i niebawem znikło w fosie.
Gdy tylko paź się oddalił, Lagarder otworzył list.
— Na bok! — rozkazał, wiedząc że żołnierze i zbirowie otaczają go zanadto zblizka — lubię sam odczytywać moją korcspondencyę.
Wszyscy odsunęli się z pośpiechem.
— Brawo, — wykrzyknął Łagarder, przeczytawszy pierwsze wiersze listu. — Oto co nazywam szczęśliwem posłannictwem. Po to właśnie tu przyjechałem. Na Boga! ten Nevers jest naprawdę grzeczny kawaler!
— Nevers, — powtórzyli fechmistrze ze zdziwieniem.
— Co to znaczy? — zapytali Kokardas i Paspoal.
Lagarder zbliżył się do stołu.
— Przedewszystkiem dajcie wina — rzekł — chcę wam opowiedzieć historyę. Jestem zadowolony. Siądź tu, mistrzu Kokardasie, a ty tu braciszku Paspoalu. Wy reszta gdzie chcecie.
Gaskończyk i Normandczyk, dumni z takiego odznaczenia, zajęli miejsca obok swego bohatera, Henryk Lagarder wypił kubek do dna i zaczął:
— Trzeba wam wiedzieć, że jestem wygnańcem: opuszczam Francyę...
— Wygnańcem? — przerwał Kokardas.
— Doczekamy się jeszcze, że go powieszą, westchnął Paspoal.
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/72
Ta strona została przepisana.