Strona:PL Feval - Garbus.djvu/734

Ta strona została przepisana.

w której po raz pierwszy spotkaliśmy księżnę Gonzaga w dniu zebrania się redy familijnej. Jak wtedy, tak i teraz panowała tu żałoba: ten sam ołtarz, czarną krepą zasłonięty, przed którym codziennie odprawiała się msza św. za duszę Neversa; te same na nim paliły się świece woskowe. A jednak coś tutaj się zmieniło. Jakaś mała iskierka radości, zaledwie dostrzegalna wpadła w tę ponurę ciszę i już rozjaśniła nie co żałobę.
Na ołtarzu stały w wazonach kwiaty; ciężkie firanki u okien były lekko uchylone, przepuszczając ciepły promień jesiennego słońca; >v oknie wisiała klatka z ptaszkiem śpiewającym.
Ale co dziwniejsze, w kaplicy księżnej Gonzaga byli goście, pomimo że to był dopiero ranek. Przedewszystkiem na szezlongu leżała piękna młoda dziewczyna — spała. Prześliczna jej twarzyczka ukryta była w cieniu, ale przedostajacy się promień słońca złocił falistą masę jej włosów. Tuż przed nią stała pierwsza pokojowa księżnej, poczciwa Magdalena i wpatrywała się w uśpioną pełnemi łez oczami.
Teraz dopiero Magdalena przyznała się, że owo ostrzeżenie, które księżna znalazła w książce do nabożeństwa na klęczniku, wzywające do obrony i ratunku córki i które po latach dwudziestu przywoływało dewizę jej ukochanego męża jestem, przyniosła ona sama z polecenia garbusa. Księżna nie gniewała się już teraz za ten spisek, przeciwnie serdecznie ucałowała Magdalenę.
Księżna siedziała w drugim końcu komna-