Strona:PL Feval - Garbus.djvu/735

Ta strona została przepisana.

ty. Obok niej stały dwie niewiasty i młody chłopak. Na stoliku przed księżną rozrzucone były kartki z pamiętnika Aurory. Słowa pisane z namiętnem pragnieniem, aby mogły być kiedyś czytane przez matkę ukochaną, doszły do swego przeznaczenia. Czytając je, oczy księżnej wciąż zalewały się łzami miłości i tkliwości. Jedną ze stojących przy księżnie kobiet była Franciszka Berichon, ona to przyniosła pamiętnik, a klatkę z ptaszkiem wnuczek jej, Janek, paź Aurory.
Jejmość Franciszka Berichon mówiła swym nizkim, prawie męskim głosem:
— On to nie jest moim synem, tylko wnukiem; to dziecko mego biednego jedynaka, który umarł jako żołnierz; a jaki był odważny!
— A wyście byli w służbie u Neversów? — przerwała księżna.
— Wszyscy Berichonowie z ojca na syna służyli Neversom, od początku świata! Mój mąż był masztalarzem u ojca księcia Filipa; a ojciec mojego męża, Wilhelm-Jan-Mikołaj Berichon...
— Ale wasz syn — przerwała znów księżna — ta ten co przyniósł mi list do zamku Kajlusów?
— Tak, wasza miłość, to on. Do końca życia wspominał ten pamiętny wieczór. Opowiadał mi jak tego wieczoru spotkał w lesie panią Martę, damę do towarzystwa waszej miłości, która się opiekowała dzieckiem. Pani Marta poznała go zaraz, bo go widywała w zamku naszego księcia, kiedy przychodziła z lstami od waszej miłości. Więc pani Marta po-