Strona:PL Feval - Garbus.djvu/736

Ta strona została przepisana.

wiedziała tak: “Ktoś tam w zamku wykrył wszystko. Jeżeli więc zobaczysz pannę Aurorę, powiedz, żeby się miała na ostrożności”. Tymczasem Berichona przyłapali jakieś zbiry i o mało co nie zakłuli, dzięki tylko panu Lagarderowi. “On piękny — mówił Berichon — jak święty Michał Archanioł w kościele Tarbes”!
— Tak — szepnęła w rozmarzeniu księżna — piękny!
— A jaki dzielny! Lew!
— Prawdziwy lew! — poparł Janek i miał ochotę, powiedzieć, ale powstrzymała go babka.
— Biedny mój chłopak, Beriehon, opowiada! nam dalej, jak to książę Nevers i pan Lagarder naznaczyli sobie schadzkę, mieli się bić; jak potem pan Lagarder bronił księcia przez pól godziny, kiedy na niego napadło dwudziestu tęgich i zbrojnych zbirów.
Księżna Gonzaga, słuchając tego opowiadania, zwróciła oczy pełne łez na portret nieboszczyka.
— Filipie, ukochany mój! — szepnęła. — To było wczoraj! Lata minęły prędko jak godziny, rana mego serca jest świeża i krwawi ciągle.
Dona Kruz patrzyła na tę bezgraniczną boleść z uwielbieniem. W jej żyłach płynęła gorąca krew i serce łatwo poddawało się wzruszeniu.
Jejmość Franciszka pokiwała głową dobrotliwie.
— Czas to czas — rzekła. — Wszyscy jesteśmy śmiertelni. Nie trzeba zabijać się tem,