Strona:PL Feval - Garbus.djvu/748

Ta strona została przepisana.

postać Aurory. Ileż czuła w tem szczęścia! Miała cały swój skarb dla siebie samej! Córka jej jak dziecię słaba umysłem i ciałem poddawała się pieszczotom macierzyńskim, tuliła zbolałą głowę do jej piersi. O szczęście! Na usta księżnej wybiegła jakaś słodka melodya starej piosenki.
Flora patrzyła na ten obraz z rozrzewnieniem.
— Matuchno — mówiła Aurora — coś tak przygniata mojej myśli, że nie mogę ich połapać. I czuję, że to ty nie pozwalasz mi widzieć jasno. I wiem, że powinnam być inna dla ciebie....
— Jesteś całem mojem życiem i sercem, skarbie jedyny — przerwała jej księżna — niczego nie dociekaj więcej, nie męcz się. Odpocznij na mojej piersi i bądź szczęśliwa, jaką ja jestem w tej chwili.
— Pani pani! — szepnęła jej do ucha dona Kruz — przebudzenie się jej będzie straszne!
Księżna uczyniła niecierpliwy ruch ręką. Onaby rada była przeciągnąć tę chwilę szczęścia do nieskończoności, a tu jej przypominano że to sen tylko!
— Matko — zaczęła Aurora — mów do mnie, to może zasłona spadnie mi z oczu. Żebyś ty wiedziała ile ja cierpię!
— Cierpisz dziecko? — księżna przytuliła ją silniej do serca, które gotowe było zabrać wszystkie te cierpienia.
— Tak, cierpię, i boję się strasznie. Ale nie wiem, o, matko moja, nie wiem....