— Otworzysz mu swoje ramiona, matko, powtórzyła Aurora Księżna milczała, serce jej biło gwałtownie.
Aurora wyrwała się z jej objęć.
— Ach, ty nie umiesz kłamać! — zawołała. — Bo on umarł! Jesteś pewną że umarł!
Zanim księżna zdołała odpowiedzieć, dona Kruż, ubrana do wyjścia stanęła na progu i zagradzając drogę Aurorze, rzekła:
— Siostrzyczko, czy ufasz mi? Siły twoje nie dopisałyby twej odwadze. Zrobię wszystko co chcesz.
I zwracając się do księżnej, poprosiła:
— Niechaj księżna pani każe zaprzęgać.
— Gdzie pojedziesz, Floro? — zapytała słabym głosem Aurora.
— Księżna pani powie mi sama, gdzie mam iść, aby go ocalić! — odpowiedziała gitanita głosem pewnym i stanowczym.
Dona Kruz stała we drzwiach czekając na odpowiedź księżny. Aurora wpatrzona była w matkę. Księżna zadzwoniła i wydała rozkaz zaprzęgać.
— Auroro — rzekła po chwili — nie potrzebowałam czekać na radę twej przyjaciółki.
Nie mam jej za złe, bo mówiła w twojem imieniu. Ale czyż ona myślała, że ja przedłużam sen twojej przytomności, aby ci przeszkodzić działać!