go nie zrobi i właściwie nie o tem chciałem mówić.
— Gdyby jednak została jaka nadzieja... — zaczęła księżna Gonzaga.
— Nie została żadna nadzieja. Teraz trzecia, o siódmej zciemnia się. Wówczas to przyjdą po mnie, aby zaprowadzić do Bastylii. O ósmej stanę na miejscu kaźni.
— Rozumiem! — zawołała księżna. — Podczas drogi gdyby tak grupa przyjaciół...
Lagarder powstrzymał jej mowę wstrząśnięciem głowy i rzekł, uśmiechając się smutnie;
Pani mnie nie rozumie. Muszę mówić jaśniej. Na drodze między Chateletem a Bastylią będzie jedna stacya: na cmentarzu Saint-Magloire.
— Na cmentarzu Saint-Magloire? — powtórzyła księżna ze zdziwieniem.
— A czyż to się nie należy — rzekł z gorzkim uśmiechem Lagarder — aby zabójca odbył pokutę na grobie ofiary?
— Jakto? Ty, Henryku? — wybuchnęła księżna. — Ty, obrońca Neversa! Ty, nasz zbawca i opatrzność!
— Ciszej, księżno! Na grobie Neversa będzie topór i pień. Będę miał uciętą prawą rękę.
Księżna zakryła twarz rękami. W drugim końcu sali Aurora, klęcząc, modliła się i płakała.
To okrutne i niesprawiedliwe, nieprawdaż? I jakkolwiek imię moje nie jest ani tak
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/771
Ta strona została przepisana.