— Kończ! Kończ!
I gdyby ksiądz za zezwoleniem księżnej Gonzagi pobłogosławił zawarty już cywilnie związek kawalera Henryka Lagardera z panną Nevers....
— Na moje zbawienie przysięgam — przerwała mu księżna — stanie się to!
Oczy Lagardera zabłysły szczęściem. Ukląkł przed księżną i całował jej ręce. Księżna objęła go w serdecznym uścisku, śledząca ich zdala Aurora patrzyła na to z bijącym sercem, i inni widzieli, gdyż właśnie otworzyły się drzwi od sieni i weszli żołnierze z oficerem na czele.
Księżna Gonzaga, nie zważając na nich, mówiła z uniesieniem:
— I wówczas któż się ośmieli powiedzieć, że wdowa po Neversie, nosząca przez lat blizko dwadzieścia żałobę, oddala rękę córki mordercy jej ojca! Dobrze, Henryku! To słuszne, synu mój!
Oczy więźnia napełniły się łzami.
— Pani — szepnął, — sprawiasz, iż zaczynam żałować życia podwójnie! Sądziłem, że tracę mój jeden tylko skarb...
— Tak, naturalnie, Henryku — ciągnęła księżna. — Któż ośmieli się to powiedzieć? Przysięgam więc ci, że ksiądz będzie czekał przy ołtarzu, będzie to mój spowiednik. Eskorta musi cię zwolnić na chwilę, gdybym nawet zmuszoną była sprzedać wszystkie moje klejnoty, a nawet ślubną obrączkę, aby ich przematka i panna młoda odprowadzą skazańca
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/773
Ta strona została przepisana.