Strona:PL Feval - Garbus.djvu/776

Ta strona została przepisana.

dowolenia; wewnętrzny jakiś niepokój targał najwidoczniej jego nerwami, zdradzały to ruchy rąk, które tak mu drżały, iż nie mógł zapiąć klamerek u koszulki.
— Już przecie skazany — mówił sobie w duchu, — regent potwierdził wyrok. Czyżbym go na prawdę zdołał przekonać?
Wszystkie klamry koszulki były już zapięte i Gonzaga wkładał zwierzchnie ubranie; był to wspaniały ubiór dworski z czarnego aksamitu; na piersiach szeroko błękitna wstęga ze złotą gwiazdą.
— Bałwan i tchórz ten Pejrol mruczał, wzruszając z pogardą ramionami. — Tylko patrzeć, jak zemknie do Modrytu ze swoimi skarbami. Pijawka przeklęta!
Wtem lekko zastukano do drzwi.
— Wejdź, czekam już od godziny.
Na progu stanął pan Pejrol który zdążył był już się przebrać w odpowiednie szaty.
— Powstrzymaj, wasza książęca wysokość, wymówki — rzekł na wstępie. — Zaszły całkiem nieprzewidziane wypadki: oto wracam z więzienia Chateletu. Na szczęście, że obaj ci hultaje, ucieczką swoją, dogodzili mi znakomicie, nie stając w sądzie, jako świadkowie. Zeznałem więc sam jeden tylko. Sprawa skończona. Za godzinę ten djabeł z piekła będzie miał uciętą głowę. Nareszcie tej nocy zaśniemy spokojnie!
Gonzaga nic nie rozumiał i Pejrol musiał mu szczegółowo i wyraźnie opowiadać swoje przygody w Chatelecie, ucieczkę Chaverny’e-