razem do gabinetu. Spojrzawszy na księcia, zauważyli jego wyniosłą minę. Podczas długiej godziny czekania w salonie, Bóg wie, jakie przychodziły im myśli do głowy. Każdy drobiazgowo rozpamiętywał sobie obecne stanowisko Gonzagi. Noc poprzednia tyle przyniosła złowrogich wrażeń, że niejeden buntował się w duszy przeciw księciu i jego czynom. Ale znowu rano doszły do ich uszu echa jego szalonego powodzenia i nowych łask u dworu. Czyż podobna było odwracać się tyłem do słońca?
Choisy przyniósł z sobą ciekawą nowinę: Chaverny został aresztowany we własnym pałacu i wywieziony pod eskortą do Bastylii! Strach i oburzenie wstrząsnęło ich słabemi duszami. O Chaverny’ego nie bardzo im chodziło ale opanowało ich uczucie wstrętu. Niejeden radby jeszcze zatrzymać się chociaż na pochyłości. A może nawet nie było między nimi ani jednego, któryby nie myślał nad zerwaniem układu z Gonzagą.
Pejrol miał racyę: wszyscy byli literalnie uzbrojeni na wojenną wyprawę. Tak chciał Gonzaga.
— Kuzynie — zaczął Navail, który szedł najpierwszy, — przyśliśmy jak widzisz wszyscy posłuszni twoim rozkazom.
Gonzaga skinął mu głową z protekcyonalnym uśmiechem. Wszyscy inni kłaniali się ze zwykłym szacunkiem. Gonzaga nie prosił ich siedzieć. Powiódł dokoła spojrzenie.
— To dobrze — rzekł, — że nie brakuje nikogo.
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/780
Ta strona została przepisana.